Wybieramy ubezpieczenie
- Szczegóły
Jeśli rozpoczynamy swoją przygodę z ubezpieczeniami, to problem nasz polega na tym, że nie za bardzo wiemy od czego zacząć. Jeśli już posiadamy jakieś ubezpieczenia, to wydaje się nam że wiemy co robić, aczkolwiek … Bazując na swojej ok. dwudziestodziewięcioletniej praktyce pośrednika ubezpieczeniowego ośmielę się postawić taką tezę; świadomie lub nie, poruszamy się w wyżłobionych wcześniej „koleinach przekonań i wyobrażeń” o ubezpieczeniach. Czy jest to korzystne? Czasami tak, czasami nie. „Koleiny” bywają wygodne i bezpieczne ale ograniczają nasze ruchy i perspektywę oglądu rzeczy. Pozostanie w nich nie musi oznaczać, że zawsze osiągniemy ten sam rezultat, nie tylko cenowy.
Zmieniają się składki, obszary ochrony, zasady ubezpieczania, na rynku pojawiają się nowi gracze, a oferty ubezpieczeniowe ciągle ewoluują. Nasze potrzeby, priorytety, w zakresie ubezpieczeń, również ulegają zmianom. Nie zawsze da się osiągnąć ten sam efekt nic nie zmieniając. Zgodnie ze starą prawdą, że robiąc ciągle to samo, nie mamy podstaw by oczekiwać lepszych efektów uważam, że od czasu do czasu trzeba spróbować wyjść z „oswojonych kolein” i świeżym okiem spojrzeć na swoje ubezpieczenia. Nie brońmy się przed poznaniem innych niż dotychczasowe sposobów zabezpieczania naszych ubezpieczeniowych potrzeb. Być może okażą się one nie mniej interesujące, a być może nawet korzystniejsze.
Zachęcając Państwa do opuszczenia choćby na krótko tych „kolein” i do otworzenia się na alternatywne propozycje, proszę jednocześnie o przyjęcie garści, mam nadzieję, przydatnych informacji i odrobinę refleksji. Zacznijmy od początku, czyli:
Jaki mamy interes w tym, by ponieść wydatek na ubezpieczenie?
Szkody zdarzają się nagle, niespodziewanie, w momentach dla nas, z różnych powodów, niekorzystnych. Przygotować się nań można na dwa sposoby; pierwszy to zawczasu gromadzić, inwestować określone środki na wypadek zajścia trudnych do przewidzenia zdarzeń generujących straty, koszty lub inne negatywne skutki albo zapewnić sobie wsparcie bliskich, partnerów biznesowych.
Na czym polega drugi? Z góry lub w ratach wpłacić Ubezpieczycielowi jakąś kwotę za zobowiązanie pokrycia owych strat, kosztów, wypłaty zadośćuczynienia lub innych form wsparcia.
Co jest lepszym rozwiązaniem? Oba łączą się z pewnym ryzykiem i niedogodnościami.
W przypadku opcji ubezpieczeniowej nasze wahania co do decyzji zakupu ubezpieczenia mogą wiązać się z tym, że:
- składkę zapłacimy, a w zakontraktowanym okresie ochrony ubezpieczeniowej nie dojdzie do zdarzenia ubezpieczeniowego. Wtedy mamy poczucie że wydaliśmy niepotrzebnie pieniądze. Taką konstatację można uznać za zasadną, jeśli jesteśmy niemal pewni, że nic złego się nie przytrafi ale na czym opieramy tą pewność? Czy komfort związany z tym, że jeśli jednak… , to nie zostaniemy sami z problemami, ma jakąś dla Państwa wartość?
- proponowana przez Ubezpieczyciela składka wydaje się nam zbyt wygórowana, a do szkody dojdzie albo nie, ach może zaryzykujemy?
Ok. pal licho polisę, asekuracyjnie całą lub część żądanej przez Ubezpieczyciela składki pozostawimy sobie jako zabezpieczenie, np. na specjalnym subkoncie i będziemy gromadzone tam pieniądze powiększać okresowymi wpłatami i … będziemy ostrożni. Podejmując taką decyzję musimy jednak mieć świadomość konieczności wdrożenia u siebie lub w swojej firmie żelaznej konsekwencji i dyscypliny finansowej. Powinniśmy również pamiętać o tym, że zdarzenie generujące szkodę może wystąpić w każdym czasie i możemy nie zdążyć zabezpieczyć sobie wystarczających środków na kompensację strat i kosztów. Zdarza się niekiedy i tak, że straty, koszty, konieczność zadośćuczynienia wskutek jakiegoś zdarzenia są tak duże, że przewyższają nasze możliwości gromadzenia środków na taką okoliczność. Czy zawsze i w trybie szybkim otrzymamy w banku kredyt na sfinansowanie strat w potrzebnej wysokości? Ile ten kredyt będzie nas kosztował, jakie inne niedogodności dla nas mogą się z nim wiązać?
Pieniądze są ważne ale pamiętajmy również o tym, że zdarzają się przypadki, gdy nie tylko one mogą być potrzebne aby ratować się z opresji. Współczesne oferty ubezpieczeniowe coraz częściej zawierają także inne formy wsparcia w trudnej dla nas sytuacji. Rozważając przedstawione nam oferty warto więc zwrócić uwagę na to, czy takowe (jakie?) występują i czy one mają dla nas jakąś wartość. - słyszymy, że może być tak, że umowę zawrzemy, składkę zapłacimy, do zdarzenia
ubezpieczeniowego generującego nam straty dojdzie, a ich rekompensaty nie będzie albo będzie ona niewystarczająca. Powody mogą być różne.
- być może zbagatelizowaliśmy jakieś ryzyka, określiliśmy zbyt niskie sumy ubezpieczenia lub gwarancyjne, zbagatelizowaliśmy wyłączenia, itd.?
- być może dokonaliśmy złego wyboru oferty lub została ona źle skomponowana?
- być może nie spełniliśmy wszystkich warunków umowy?
- być może mamy do czynienia z rozdźwiękiem między naszymi wyobrażeniami i oczekiwaniami wobec umowy ubezpieczenia, a tym co tak naprawdę ona stanowi?
Ponad 25 lat temu klient pokazał mi pewną polisę. Okazało się, że inny pośrednik ubezpieczył mu basen kąpielowy, wybudowany na trawniku przed domem, od… ognia i innych zdarzeń losowych ale na bazie tzw. „flexy”, czyli w razie pożaru, uderzenia pioruna, wybuchu i katastrofy lotniczej. Klient był przekonany, że ubezpieczył basen od dewastacji i od szerszego zakresu zdarzeń losowych, w tym w przypadku także popękania płytek wskutek mrozu. No cóż… składka na tej polisie była rzeczywiście atrakcyjna…
Często występującym ryzykiem w indywidualnych polisach na życie jest trwałe i całkowite inwalidztwo w wyniku wypadku. Wielu poszukujących ochrony ubezpieczeniowej utożsamia to ryzyko zupełnie nie słusznie z tzw. „trwałym uszczerbkiem w wyniku nieszczęśliwego wypadku”.
Jeśli źle dobierzemy ochronę ubezpieczeniową, jeśli nie do końca rozumiemy zapisy w ogólnych warunkach ubezpieczenia i w umowie, to może się okazać, że doszło do zdarzenia ubezpieczeniowego, którego nasza umowa, z różnych powodów, nie dotyczy lub dotyczy w ograniczonym zakresie.
Stara jak same ubezpieczenia prawda głosi; wartość i przydatność zakupionego ubezpieczenia poznajemy dopiero wtedy, gdy niespodziewanie musimy z niego skorzystać.
Większość z nas kieruje się przy podejmowaniu decyzji zasadą; zanim pomysł, np. związany z zakupem czegokolwiek, odrzucimy lub zaakceptujemy, dokonujemy jego analizy pod kątem przydatności, celowości, także kosztów i staramy się kontrolować związane z tym emocje. Jest to trudne, bowiem większość ofert kierowanych do nas bazuje głównie na emocjach.
Zanim podejmiemy jakąkolwiek decyzję, proponuję spróbować wykonać swoisty stress test. Namawiam gorąco do tego nawet tych z Państwa, którzy są przekonani że z ubezpieczeń dobrowolnych nie skorzystają, bo wybrali inny model asekuracji. Wykonują go banki, duże korporacje, koncerny, dlaczego więc my nie mielibyśmy wykorzystać tego narzędzia? Taki test służy symulacji tego, co może nastąpić i jakie tego mogą być skutki oraz analizie naszej zdolności poradzenia sobie w sytuacji kryzysowej. Nie jest to bardzo trudne. Po prostu zastanówmy się co może się nam przydarzyć, z jakich przyczyn, jakie mogą tego być skutki, czy i jak sobie z tym wszystkim poradzimy, jakie poniesiemy koszty ( nie tylko finansowe), czy i jak jesteśmy na takie trudne zdarzenia i sytuacje już teraz przygotowani i co jeszcze możemy zrobić, aby owe trudne chwile nie zdewastowały naszego życia, biznesu i dorobku życiowego.
Jeżeli rozważamy zakup polis, to właśnie ten test pozwoli nam określić czego po nich oczekujemy, a także uszeregować na continuum nasze potrzeby w tym zakresie, w kolejności; priorytety, ważne, mniej ważne, nie istotne i inne elementy, a także określić budżet na ten cel. Warto przy tym zastanowić się komu możemy zaufać aby nam pomógł rozeznać się w kwestii ofert, standardów obsługi ubezpieczenia, dodatkowych benefitów, etc.
Tak, wiem to wymaga czasu, cierpliwości i determinacji. Umówmy się; tu nie chodzi o tworzenie jakiegoś skomplikowanego dokumentu, a raczej o pewne podejście w myśleniu o zakupie ubezpieczenia. Jeśli optymalnej dla siebie oferty będziemy poszukiwać korzystając z usług pośrednika, to możemy liczyć na jego daleko idące wsparcie ale pod jednym warunkiem; że wykażemy zainteresowanie takim sposobem poszukiwań oferty i będziemy stawiać mu pytania, nie tylko o cenę.
W zasadzie można odpowiedź na pytanie zawarte w tytule wyżej, rozłożyć na dwie części. Pierwsza to czy warto brać pod uwagę ubezpieczenia jako formę zabezpieczenia siebie, bliskich, naszego mienia, etc., druga; jeśli tak, to co zrobić aby zakupione ubezpieczenia nie były tylko dodatkową i stresującą nas pozycją w naszym bilansie, w rubryce „koszty”?
Co do pierwszej części odpowiedzi, to przedstawiłem argumenty za tym, by jednak uwzględniać ubezpieczenia w swych planach, tłumacząc przy okazji dlaczego czasami możemy być zawiedzeni w swym wyborze. Elementy drugiej części odpowiedzi, wcześniej sygnalizowane,chciałbym rozwinąć w kolejnym wpisie, mając świadomość że w pewnym sensie łączą się z pierwszą częścią odpowiedzi.